Szparagowa – krem dla zapracowanych.

Szparagowa, to moja ulubiona zupa, nie tylko w czasie sezonu na szparagi. Ponieważ lubię ja robić zimą, to w trakcie sezonu szparagowego zaopatruję się w większą ilość szparagów i zamrażam. Na całą zimę starcza mi ok. 10 kg szparagów, białych i nie koniecznie tych najgrubszych, ale na pewno zdrowych, dorodnych i świeżych. Co prawda mam sporo obierania w sezonie, ale warto poświęcić trochę czasu, by zimą dogadzać sobie do woli. 

Szparagowa – obieranie

Obieranie to chyba najbardziej czasochłonna czynność w przyszykowaniu szparagowej, ale zimą, kiedy mamy już gotowiec w zamrażarce czas nam się skraca do minimum. Jednak wczoraj obrałam na świeżo dwa spore pęczki białych szparagów. Do garnka wrzuciłam przekrojone w 3/4 długości, wrzuciłam kostkę rosołową (nikt nie płaci mi za reklamę więc wrzucajcie jaką macie), dodałam też marchewkę (wybrałam z mrożonej włoszczyzny) i kawałek pietruszki mrożonej (akurat nie miałam świeżej, a że zimą też nie mam, więc jaka to różnica) – posypałam przyprawą rosołową . Zależało mi na tym, żeby zupa miała kolorki. Po ugotowaniu części szparaga z główkami w większości zjadłam jako piątkowy mini obiad. Zimą jednak tych mrożonych nie zjadam a wszystkie przetwarzam dalej.

 

Szparagowa – gotowanie

Po ugotowaniu odcedzam wywar, jednak zostawiam trochę zielonego i kilka marchewek. Resztę rozdrabniam na jednolita masę, po czym wrzucam do wywaru i zagotowuję. Na koniec dolewam śmietany (18% do zup) i czekam do pierwszego „zagulgotania”. 

 

Szparagowa – podanie

Dla mnie szparagowa jest osobnym daniem obiadowym, zaprawiana śmietaną dodatkowo też na talerzu. Wczoraj podałam ją z koperkiem (mrożonym, bo nie kupiłam świeżego), ale zimą podaję z drobno posiekanymi cienkimi kabanosami lub drobno posiekanym i podsmażonym wędzonym boczkiem. Mąż czasem dokłada sobie makaron lub groszek ptysiowy.

 

Jak widzicie, nawet zapracowany coach ma czas, by ugotować na szybko smaczny i pożywny obiad. Taka szparagowa jest nie tylko smaczna ale i bardzo kaloryczna, szczególnie ta z boczkiem. No, ale zimą taka gorąca miseczka zupy-kremu, to świetna alternatywa dla kotleta.

Jeżeli podoba Wam się mój wpis i chcecie jeszcze do mnie kiedyś zajrzeć,  zapraszam do subskrypcji.