Kura w potrawce to zdecydowanie mój smak z dzieciństwa. Kojarzę go dobrze i może dlatego kilka razy w roku danie to ląduje u mnie na niedzielnym stole. Niedzielnym, bo tylko wtedy je podawano, przynajmniej u mnie w domu. Jedyne odstępstwa to były wesela, komunie i stypy, gdzie również podawano na obiad kurę w potrawce. Nie wiem tak do końca dlaczego danie nazywa się kura a nie kurczak w potrawce, ale to pewnie związane jest z powstaniem tego dania.
Kura – gotowanie
Kurczaka zalać gorąca wodą (2-3 litry) i osolić (2 małe łyżeczki) i pomału doprowadzić do wrzenia. Łyżką cedzakową zdjąć szumowiny, żeby rosół był klarowny. Szumowiny to to coś, co pływa na wierzchu, gdy rosół zaczyna się „pyrlić”. Ja gotuję rosół z kury i dodaję kilka części z kurczaka. Kura ze wsi sprawia, że rosół jest tłuściutki i ma zupełnie inny smak. A kurczaka dodaję, żeby go podać do potrawki, bo kura zwykle niewiele ma mięsa:-) Do czystego w miarę wywaru należy dodać włoszczyznę i przyprawy, gotować na wolnym ogniu do miękkości kurczaka. Składniki znajdziecie w przepisie na dole wpisu, ja dodaję do rosołu zioła, które nadają mu swoistego smaku.
Sos do potrawki
Pod koniec gotowania rosołu można zacząć przyrządzać sos. Rozpuszczamy kostkę rosołową w 1-2 szkl. wody w zależności od potrzeb. Robimy zimną zasmażkę – ucieramy mąkę z masłem i pomału wlewamy rosół, tak żeby nie powstały grudki. Gotową zasmażkę wlewamy do reszty rosołu, dodajemy cukier i kwasek, zagotowujemy. Dodajemy śmietanę, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji sosu. Zastanawiacie się dlaczego rosół z kostki, kiedy mamy cał gar swojego? Ano ze swojego taki sos nigdy nie wychodzi.
Kurczaka podajemy z ryżem i gotowaną marchewką z rosołu, polanego sosem.
Przepis możecie pobrać tutaj: kurczak w potrawce