Kraków przy okazji

Kraków stał się miejscem wyjazdu urodzinowego przy okazji. Planowaliśmy jak często w tym okresie wypad nad morze, ale właśnie w tym czasie nie mieliśmy wolnego. I tak przy okazji pracy znów znaleźliśmy się w Krakowie. Za chwilę sezon urlopowy, może Was zachęcę do zwiedzenia tego pięknego miasta.

Kraków znam dość dobrze, był czas, że często w nim gościłam. Ja siadywałam w „ławach szkolnych” podczas zjazdów a mój mąż robił rekonesans po mieście. Po zajęciach zabierał mnie w konkretne miejsca, żeby pokazać mi coś ciekawego. W ten sposób zwiedziłam Karków wraz z jego starym miastem, muzeami, kościołami i restauracjami. 

Kraków spacerkiem

Tym razem to mąż był w pracy a ja wybrałam się na spacer po  mieście, szukając dobrego miejca na wieczór. Mieszkaliśmy tuż pod Barbakanem i wystarczyło przejść przez Bramę Floriańską żeby znaleźć się na Starym Mieście. Oczywiście obeszłam Rynek i pooglądałam co ciekawego pod sukiennicami. Odwiedziłam Bazylikę i Grodzką ruszyłam na Wawel. Nie wchodziłam na Zamek, tym razem skupiłam sie na budynkach i restauracjach.

Zdjęcia można sobie powiększyć:-)

Na Starym mieście znalazłam trzy szopki, które zdobią miasto. Może jest ich więcej, ale nie trafiłam. Pierwszą z nich znalazłam na Placu Jana Matejki, drugą przed Bramą Floriańską a trzecią przy Kościele Św. Anny.

Niewiele się zmieniło w Krakowie, znalazłam miejsca w których kiedyś jadaliśmy. Przybyło ich jednak trochę, wiele miejsc zaciekawiło mnie kuchnią. W Krakowie jest taka różnorodność narodowa, że czasem trudno o polski język. Trafiłam na kuchnie ukraińską, meksykańską, bałkańską i oczywiście polską. Zrobiłam fotki, żeby mąż mógł wybrać gdzie chce iść wieczorem na kolację. Zgadnijcie którą wybrał?

Niestety kolacje zjedliśmy na kwaterze. Jak wrócił z pracy było dość późno ale wyszliśmy na miasto. Obeszliśmy Rynek ale wszędzie było mnóstwo ludzi i dymu papierosowego. Postanowiliśmy wrócić do apartamentu i coś samemu przyrządzić. Ponieważ u nas tak często bywa, to byłam przygotowana. Na Starym Kleparzu zrobiłam „swojskie” zakupy. Kupiłam kilka rodzajów wędlin i sałatek, mieliśmy wino i dobry nastrój. Cóż więcej potrzeba na wieczór w Krakowie. 

I kilka ostatnich fotek.

Następnego dnia ruszaliśmy w drogę do Poznania, jednak postanowiliśmy jeszcze coś zwiedzić. Jeżeli jesteście ciekawi na jaki zamek się zdecydowaliśmy zapraszam do kolejnego podróżniczego wpisu.